Grupy na Facebooku to wspaniałe narzędzie. Pozwalają nam znaleźć ludzi, którzy podzielają nasze pasje i którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą, pomagają nam znaleźć fachowców w konkretnej dziedzinie czy znaleźć porady dotyczące życia codziennego. Niestety to właśnie na zamkniętych Facebookowych grupach szerzy się nienawiść i uprzedzenia, które często zmieniają się w faktyczne akty przemocy.
“Zmywary” i inne wspaniałe określenia
Coraz więcej mówi się o grupach, zrzeszających mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Nie mówimy tutaj jednak o typowej mizogini, która w zasadzie omija jednostkowe osoby, a skupia się na całej „społeczności” przedstawicielek płci pięknej. Mężczyźni, często młodzi i niedoświadczeni jeszcze na wielu życiowych płaszczyznach, szukają poklasku dla swoich patologicznych zachowań i poglądów, który znajdują właśnie na Facebooku. Chociaż na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to nic groźnego, tylko wymiana uraz po zerwaniu z grupką nieznajomych, to w ostatnim czasie problem eskalował do niespotykanej wcześniej skali, która zaczyna zagrażać życiu i zdrowiu wielu osób.
Nienawiść do tej jednej skutkuje patologicznymi przekonaniami
Większość z nas po trudnym rozstaniu po kilku dniach czy tygodniach godzi się z faktem i stara się rozpocząć życie na nowo. Tego nie można powiedzieć o stałych bywalcach zamkniętych grup dla mizoginów. Wielu z nich początki swojej niechęci, czy wręcz otwartej nienawiści znajdują w rozstaniu albo gorszym niż się spodziewali potraktowaniu przez kobietę. Nie nam oceniać, cze postąpiły one moralnie i słusznie, ale nic nie usprawiedliwia przemocy. A na tych grupach właśnie z tym możemy się spotkać. Użytkownicy często zachęcają się nawzajem, żeby zadręczali swoją eks albo nawet zmieniali ich życia w piekło. W ten sposób zdobywają prestiż na grupie, co tylko napędza ich dalsze działania.
Przemoc w internecie to nadal przemoc
Na grupach tego typu znajdziemy też osoby, które zachowują się wulgarnie i agresywnie w stosunku do kobiet oraz z chęcią traktują je przedmiotowo. Spotkamy się na nich z określeniami typu „zmywary” czy „worki na spermę”, które są niczym innym, jak sprowadzaniem roli kobiety do bycia zupełnie poddaną mężczyźnie, dającą się upokorzyć i co najważniejsze, do takich zachowań mężczyźni na grupach podburzają się nawzajem. A to już zwyczajnie internetowa przemoc, zwłaszcza gdy na grupie pojawia się prawdziwy cel ataków, istniejąca dziewczyna, którą grupa decyduje się zniszczyć, upokorzyć, a nawet poważnie skrzywdzić, psychicznie i fizycznie, bo i do takich sytuacji może dojść.
Psychologia tłumu i chęć wyróżnienia się
Jak już wspomniałam, cały ten mechanizm opiera się na sile tłumu. Prawdopodobnie żadne z tych mężczyzn nie prowadziłby tak szeroko zakrojonych akcji przeciw kobietom, gdyby czuł, że jest w tym sam i nikt go nie poprze. Zamiast tego, dzięki wielu podobnie myślącym osobom nie tylko ma wsparcie w działaniu, ale także czuje, że robi coś dobrego, bo grupa mu gratuluje i przyklaskuje. W ten sposób pozbywają się wszelkich hamulców, przenosząc swoje działania do rzeczywistego świata, często upokarzając kobiety, które nigdy nie miały i nie będą mieć z nimi więzi czy realnego związku.